Dziewczyna w czerwonej pelerynie. Red Riding Hood. 2011. 6,5 85 332 oceny. dodaj film dodaj serial dodaj grę . Premiery filmowe: Gra o wszystko; I tak cię kocham;
Filmy na podstawie baśni. Filmowcy bardzo chętnie wspomagają się klasycznymi historiami. Ekranizacje baśni mogą być animacjami ("Mała syrenka", "Kopciuszek"), jak i filmami aktorskimi ("Czarownica", "Królewna Śnieżka i Łowca". Niektóre filmy na podstawie baśni są przeznaczone dla zdecydowanie starszych widzów, niż początkowiUsiądź wygodnie i zamknij oczy. Gotowy? Zabiorę Cię w niezwykłą podróż w przeszłość. W podróż do dzieciństwa. Co widzisz? Babcią, która piecze ciasto? Dziadzia opowiadającego Ci o swoim dzieciństwie? A może rodziców, którzy czytają Ci bajki? Ach, bajki... O dzielnych rycerzach i pięknych księżniczkach, zamieszkujących wysokie wieże. Wśród setek opowieści opowiadanych mi co wieczór najlepiej zaryła mi się w pamięci jedna, szczególna. "Czerwony Kapturek". Należy pamiętać, że każda bajka, nawet na najbardziej magiczna ma w sobie ziarno prawdy. Chciałbyś je ze mną odkryć na nowo? A więc zapraszam Ci w niezwykłą podróż z "Dziewczyną w czerwonej pelerynie" Sarah Blakley-Cartwright, dzięki której na nowo odkryjesz baśń z dzieciństwa... "Dziewczyna w czerwonej pelerynie" jest współczesną bajką dla dorosłych. Przedstawia ona losy Valerie, młodej dziewczyny zamieszkującej średniowieczną wioskę. Jak przystało na "Czerwonego Kapturka" ma ona babcię, która zamieszkuje w chatce w lesie. Wydawałoby się, że to normalna, szczęśliwa rodzina zamieszkująca prostą, niczym się nie wyróżniającą wioskę. Prawda jednak jest inna. Mieszkańcy muszą raz w miesiącu składać ofiarę Wilkowi. Do tej pory były to zwierzęta, lecz odkąd Wilk zaatakował człowieka, wszystko się zmienia. Dodatkowo walkę o Valerie toczą dwaj chłopcy: Peter i Henry. Pierwszy z nich został przed laty wygnany z wioski, natomiast drugi jest bogatym, przystojnym i dobrym synem kowala. Którego z nich wybierze Valerie? I kto skrywa się pod skórą Wilka? "- Jakie ty masz wielkie oczy, babciu – zauważyła Valerie ze spokojem. Zobaczyła, że rysy twarzy babci wyglądają na głębsze i wyraźniejsze. Czuła się tak, jak czasem gdy zbyt szybko wypiła za dużo wody: pusta i pełna zarazem, i oszołomiona. - Żeby cię lepiej widzieć, moja droga – odpowiedziała babcia nieco przytłumionym uszy także sterczały spod potarganych włosów, dziwnie Jakie ty masz wielkie uszy Żeby cię lepiej słyszeć moja babcia wypowiadała te ostatnie słowa, nareszcie odsłoniła zęby – och, co za zęby. Wydawały się dłuższe i ostrzejsze niż Jakie ty masz wielkie zęby Żeby cię łatwiej pożreć moja droga…Babcia skoczyła na nią i…” Szczerze powiedziawszy zdziwiłam się, gdy się dowiedziałam, że utwór jest napisany na podstawie scenariusza. Na szczęście nie oglądałam filmu, więc nie odcisnęło się to na mojej opinii o książce. Czyta się ją niezmiernie szybko i przyjemnie, jednak czytając "wprowadzenie" spodziewałaś się po tej lekturze czegoś więcej. Akcja jest wartka a wątek miłosny rewelacyjny. Co prawda postacie nie się zbyt dobrze wykreowane. Autorka ujednoliciła je. Każdy bohater jest wzorowany na poprzednim. Spodziewałam się narracji pierwszoosobowej, więc niespodzianką były różne punkty widzenia. Co prawda, można było dzięki temu wgłębić się w postacie książkowe, poznać ich uczucia i ich prawdziwe "ja". Dużym plusem jest to, jak Sarah Blakley-Cartwright wodziła za nos czytelnika. Za każdym razem, gdy już byłam pewna:"Tak, to on/ona jest Wilkiem", okazywało się, że nie mam racji. Dopiero w ostatnim rozdziale, do którego podążałam z zapartym tchem, dowiadujemy się straszliwej tajemnicy prawdziwego pochodzenia Wilka. Do tego wszystkiego pojawia nam się motyw fanatycznego ojca Salomona, wynajętego do pozbycia się Wilka. Jest on gotowy by torturować niewinnych ludzi, a nawet ich zabijać. Zależy mu na jednym - zgładzeniu Wilka. Pomimo wszystko autorka pisze naprawdę lekkim piórem, dzięki czemu nie zanudza czytelnika. Motyw miłosny wciąga niesamowicie i cały czas towarzyszą nam emocje - a co jeśli to Peter jest Wilkiem? Czy on i Valerie będą razem? Pójdzie ona za sercem czy też rozumem? Te i wiele innych pytań przewija się przez głowę czytelnika podczas całej lektury. Muszę tu również wspomnieć o szacie graficznej, która jest niesamowita nie tylko na zewnątrz, ale także w środku. Utwór ma w sobie to coś i jest idealny dla odprężenia i powrócenia w beztroski, magiczny świat baśni... Za książkę serdecznie dziękuje Wydawnictwu Galeria Książki Film przygodowy Salazar ucieka statkiem z Diabelskiego Trójkąta. Niemogący zaznać spokoju duch pragnie uśmiercić każdego pirata, który wpadnie w jego ręce. Jack Sparrow próbuje zapobiec nieuniknionej zagładzie.
{"type":"film","id":544627,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Dziewczyna+w+czerwonej+pelerynie-2011-544627/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Dziewczyna w czerwonej pelerynie 2011-07-08 16:14:44 Standardowe motywy, typu żółta peleryna - zdrada, czerwona peleryna - pożądanie, "ten zły", który przez cały film jest gdzieś obok i nie pada na niego nawet cień podejrzenia. Głowna bohaterka, którą najpierw wszyscy kochają, później nienawidzą, a później znów jest fajna (szkoda tylko, że jedyną zdolnością aktorki w zakresie mimiki twarzy jest wytrzeszczanie oczu). Ukochany - winny czy niewinny. Nie cieszy nawet to, że nie domyślałam się kto jest wilkołakiem bo zagadka okazuje się nieskomplikowana i mało podniecająca. Otoczka trochę przypomina mi np. "Osadę", (czy jej nędzną próbę naśladowania) tajemnicza bestia, popłoch w lesie i jedna laska, która może wszystko uratować. Słowem przewidywalność i jałowość godna współczucia. A szkoda bo takie motywy można znacznie lepiej wykorzystać, w sposób ciekawy i nieprzewidywalny (jak w wyżej wymienionej "Osadzie" choćby). fires_daughter Każda zagadka jest prosta kiedy się zna rozwiązanie. Też widziałem w tym filmie "Osadę" ale było więcej z "Nieustraszonych braci Grimm" albo "Jeźdźca bez głowy".Oskara nie dostanie, ale warto obejrzeć (nawet w kinie). 8/10 PsinkaJones Owszem zgadzam się, ale skoro już krążymy wokół tej Osady" to tam rozwiązanie zagadki, którego oglądający się nie spodziewał było szokujące i jakoś tak sprawiało większą przyjemność. Miało się jakieś przemyślenia, jakiś niedosyt i gdybało co dalej, a tu... troche wszystko podane na talerzu i rozwiązanie zagadki jakoś mało efektowne. Owszem w czasie dziania się wszystkiego domyślamy się innego rozwiązania, ale jakoś mało się wysilili jednak z tą końcówką. Widziałam zbliżone filmy, które jednak były lepsze. Ashua ocenił(a) ten film na: 6 fires_daughter Tylko, że "Osada" to thriller a "Dziewczyna..." to bajka dla dorosłych. Oprócz scenografii nic tych filmów nie łączy. I owszem też uważam, że "Osada" to ogólnie jako film dzieło znacznie lepsze, ale i "Dziewczynę..." miło mi się oglądnęło. Dziwi mnie tylko Twoja ocena 1/10 - naprawdę w tym filmie wg Ciebie nic nie było choćby przyzwoite? Ani muzyka, ani zdjęcia, ani aktorzy, ani reżyseria itd?. No bo co do scenariusza, to się wypowiedziałaś, ale żeby dać 1/10 to moim zdaniem naprawdę twórcy muszą się postarać, żeby mega gniota stworzyć a "Dziewczyna..." wg mnie jest filmem przeciętnym, ale nie tragicznym. Ashua Wiesz, jakoś tak z bardzo pozytywnym nastawieniem siadałam do tego filmu bo bardzo lubie podobne klimaty, ale jak miałam pewne oczekiwania tak się rozczarowałam i na świeżo dałam temu wyraz :) Ale masz rację, gdyby szukać plusów muzyka i zdjęcia zaliczyłyby się do nich. Może faktycznie ocena jest krytyczna, ale to zawsze kwestia subiektywna, a ja tak jak mówie, miałam nadzieję na coś fajnego, ale film nie spełnił moich oczekiwań. fires_daughter "miałam nadzieję na coś fajnego, ale film nie spełnił moich oczekiwań" - w takim wypadku daje sie zwykle 4-ke, a nie 1-ke."Też widziałem w tym filmie "Osadę" ale było więcej z "Nieustraszonych braci Grimm" albo "Jeźdźca bez głowy"."Liczylem, ze bedzie to cos na miare tego ostatniego. Pozniej nasluchalem sie jakie to slabe. Obejrzalem i okazalo sie lepsze niz mowili ;)Co mi sie nie podobalo?Murzyni w zbrojach i fryzura drwala. CyboRKg Jak powiedziałam: ocena jest rzeczą subiektywną, wydaje mi się, że mam do niej prawo. Nie zabrałam temu filmowi Oskara dając tę jedynkę.
Wydarzenia dzieją się w małej wiosce. Mieszka tam Valeria która jest zakochana w pewnym chłopaku. Któregoś dni zakochani postanawiają uciec ponieważ Valeria ma wyjść za mąż za kogos kogo nie kocha. Niestety Ukochani nie mogą uciec z powodu wilkołaka. Pewnego dni dziewczyna odkrywa że coś łączy ją z bestią
A wydawałoby się, że opowieść o Czerwonym Kapturku nie ma najmniejszych szans stać się podstawą do pełnometrażowego, bardzo mrocznego thrillera. A tutaj proszę, dziewczyna w czerwonej pelerynie sunie z gracją przez interesujący, przyjemny i dobrze zrobiony thriller. Najwyraźniej Hollywood może wszystko! Początkowo film miał pojawić się w kinach właśnie pod tytułem „Czerwony Kapturek”, szybko jednak zrezygnowano z tego pomysłu. Kto wie, może producenci bali się, że na film pójdą dzieci, rodzice których będą ich później podawać do sądu za straty emocjonalne. A przyznać trzeba, że to nie jest film dla dzieci. Czerwonym Kapturkiem, tym razem bardziej nastoletnim niż dziecięcym jest w filmie Catherine Hardwicke Valerie, urodziwa mieszkanka średniowiecznej wioski, położonej gdzieś w bliżej nieokreślonym kraju czy mieście. Wioska leży oczywiście w pobliżu lasu, w którym grasuje zły wilk, od lat terroryzujący wszystkich mieszkańców. Ci od czasu do czasu poświęcają mu jakieś zwierzątko, a wilk – w zamian za to – nie tyka mieszkańców. Do czasu oczywiście. Kiedy wilk, a raczej wilkołak zabija siostrę Valerie, mieszkańcy wiedzą, że nie zaznają już spokoju. Ruszają do lasu, aby wytropić potwora. Do miasteczka przyjeżdża też ojciec Salomon, doświadczony w walce z wilkołakiem. Wraz ze swoimi żołnierzami chce sam wytropić bestię. Ma informacje, których brakuje mieszkańcom. Kim tak naprawdę jest ta bestia? Catherine Hardwicke stała się bardzo popularna tuż po tym, jak wyreżyserowała pierwszą część sagi „Zmierzch”. Nie podpadła milionom fanów na całym świecie i to też tam udowodniła, że umie wykreować magiczny, przykuwający oko widza klimat. Także tutaj widać jej pewną rękę oraz doskonały zespół fachowców. Już od pierwszej sceny całość urzeka magiczną atmosferą. Dzięki świetnej ręce grafików i autora zdjęć, na pierwszy plan wychodzi doskonała operacja kolorem i zestawienie przeciwieństw. Ciemne z jasnym, kolorowe z szarym i bezbarwnym, a ponad wszystkim królujący krwistoczerwony płaszcz głównej bohaterki. Całość ogląda się trochę jak dobrej jakości obraz, przykuwający uwagę aurą tajemniczości. Oprawa jest znacznie lepsza niż sama historia, w gruncie rzeczy sprowadzająca się do poszukiwania wilkołaka wśród wszystkich bohaterów, obstawiania kolejnych potencjalnych kandydatów i eliminowania ich z listy możliwych wilkołaków. Rozwiązanie przynosi spore zakończenie, chociaż całość nie uniknie kilku schematycznych scen. Dodatkowym atrybutem filmu jest doskonała obsada, nie tylko w wykonaniu Amandy Seyfried czy Garego Oldmana, ale też obsady drugoplanowej – wspaniałej Virginii Madsen czy chociażby Billego Burke’a. Oni i cała oprawa wynagradzają wszystkie niedociągnięcia. Przyjemna rozrywka, chociaż z takim Czerwonym Kapturkiem lepiej się nie zadawać. Fot. Filmweb
qWQrjTs.